20 dnia czerwca postanowiliśmy wybrać się na spływ rzeką Supraśl. Wyznaczyliśmy sobie trasę Supraśl- Wasilków, która miała w porywach do 17km. I wszystko byłoby fantastycznie gdyby nie pogoda. I to zła pogoda. Pogoda niepewna i nieprzewidywalna. Nieustannie padające deszcze i zachmurzone niebo wywołało burzliwe dyskusje nad sensem sobotniej wycieczki. Tym bardziej, że zakończona miała być ogniskiem i noclegiem pod namiotami! Deszczowy piątek poprzedzający docelowy dzień nie zapowiadał nic dobrego. Jednak najwytrwalszych 19 śmiałków stawiło czoło pogodzie. Najdzielniejsi przyjechali z samej Warszawy wyruszając wcześnie rano. Punkt 11:30 spotkaliśmy się nad zalewem w Supraślu i tego dnia wszystko się rozwiazało. Okazało się że pogoda dopisała. Co więcej, świeciło słońce! Mogliśmy zatem udać się nad rzekę i po zapoznaniu się z zasadami bezpieczeństwa udać się w nadrzeczną podróż. Po drodze czekały nas dwa postoje, jeden w Pólku, gdzie docelowo był nasz noclegi, zaś drugi na plaży w Nowodworcach. Ci najszybsi przebyli trasę w niecałe 4 godziny. Pozostali, którym mniej się spieszyło i zażywali rozkoszy ciszy, spokoju i kontepmlacji natury dotarli nieco później.
Na szczęście nigdzie się nie spieszyliśmy. Po dotarciu z powrotem do Supraśla udaliśmy się na specjały podlaskiej kuchni: babkę ziemniaczaną, kartacze i kiszkę ziemniaczaną do słynnego baru "Jarzębinka". Następnie udaliśmy się na miejsce ogniska i noclegu. Tam przy dźwiękach gitary, śpiewach, długich rozmowach i salwach śmiechu upłynęła nam długa noc. Następnego dnia wracając złapała nas ulewa. Ale na szczeście pogodę zamawialiśmy tylko na sobotę.
A tu nasza prawie pełna ekipa płynąca:
Na pogodę niestety nie mamy wpływu, ale jak nie jest to jakaś mocna ulewa to da się przeżyć;) U nas na spływach dominują kajaki jednoosobowe i to mi bardzo odpowiada. Jakoś praca w zespole to nie dla mnie. Super sprawa, pozdrawiam
OdpowiedzUsuń