Każdy z nas, tak również i ja myslałem „zwiedzanie
Warszawy”- tyle razy tam byłem, przebiegłem nawet 2 maratony po ulicach Warszawy. Jakieś
loty za granicę, przesiadki na dworcu, spotkania w centralach firm i takie tam różne. Okazało się,
że tak naprawdę zwiedzałem Warszawę jakieś kilkanaście lat temu z ciocią, która
pierwsza z rodziny wybrała się do wielkiego miasta i została słoikiem :)
Tak więc piątkowym
wieczorem czekając na naszą przemiłą przewodniczkę (Panią Prezes ;)) rozmawiając na poważne
tematy „wybory” i „uchodźcy” stwierdziliśmy, że chcielibyśmy zobaczyć
znów Warszawę trochę turystycznie. W domowym zaciuszu, przy butelce whiskey
zapytalismy czy nasza przemiła koleżanka Marta nie ma nic przeciwko zwiedzaniu.
Na co oczywiście się zgodziła pokazać nam Warszawe widzianą swoimi oczami. No to GO! W
sobotę pred południem wyruszylismy na szybkie zwiedzanie. Rozpoczeliśmy od Pałacu Prezydenkiego.
Dowiedzieliśmy się również, że przy jej uczelni (Akademii Teatralnej) przy ul.Miodowej znajduje się
wiele innych ciekawych rzeczy.
Poranek w
niedziele był „po weselny”, więc zapowiedziałem zrobienie śniadania ruszając na łowy. Na początek bieganie
Dolinką Służewiecką, co bardzo polecam. Jest tam sporo ciekawych punktów widokowych,
można spotkać wędkarzy. Mnóstwo ludzi
jeździło na rowerach czy też uprawiało nordic walking. Marta mowiła, że są tam żywe
zwierzęta, ale nie widzialem ich za bardzo bo biegłem sobie scieżką przy małej
rzece i skupiony byłem na tym czy jest dalej droga ;)
Po
śniadaniu ruszyliśmy dalej. Naszym celem był Narodowy Instytut Audiowizualny i
super wystawa „Opowiadanie na nowo”, gdzie można było pokrzyczeć, obejrzeć film
czy zagrać w grę. Nastepnym
punktem były Łazienki Królewskie, gdzie spędzilismy trochę czasu chodzac po alejkach,
oglądając karmione przez ludzi Karpie i Amury. Spotkaliśmy oczywiście Pawia
Królowej i kilka wiewiórek.
Trzeba było
jednak wracać do domu. Nasuneła mi się taka myśl, że bardzo fajnie było na nowo
zobaczyć Warszawę. Tym razem wyjątkowo bez hot-doga z IKEA :). Wszystkim
polecam i zachęcam do takiej wycieczki. Myślę, że było warto zobaczyć jeszcze
raz miejsca zabytkowe, a nie poruszając się samochodem tylko dwa stwierdzenia
„O tu kiedyś pracowałem” albo „A ty tędy
nie biegłeś?”
ArteK