piątek, 9 października 2015

Odkryj Warszawę na nowo!

Każdy z nas, tak również i ja myslałem „zwiedzanie Warszawy”- tyle razy tam byłem, przebiegłem nawet 2 maratony po ulicach Warszawy. Jakieś loty za granicę, przesiadki na dworcu, spotkania w centralach firm i takie tam różne. Okazało się, że tak naprawdę zwiedzałem Warszawę jakieś kilkanaście lat temu z ciocią, która pierwsza z rodziny wybrała się do wielkiego miasta i została słoikiem :)
          
Tak więc piątkowym wieczorem czekając na naszą przemiłą przewodniczkę (Panią Prezes ;)) rozmawiając na poważne tematy „wybory” i „uchodźcy” stwierdziliśmy, że chcielibyśmy zobaczyć znów Warszawę trochę turystycznie. W domowym zaciuszu, przy butelce whiskey zapytalismy czy nasza przemiła koleżanka Marta nie ma nic przeciwko zwiedzaniu. Na co oczywiście się zgodziła pokazać nam Warszawe widzianą swoimi oczami. No to GO! W sobotę pred południem wyruszylismy na szybkie zwiedzanie. Rozpoczeliśmy od Pałacu Prezydenkiego.
Potem odwiedziliśmy Adama Mickiewicza, kolumnę Zygmunta, dzwon i Zamek Królewski, co chwila delektując się widokiem malowniczej Wisły. Oczywiście wszystkich punktów nie wymieniam, gdyż nasza przewodniczka opowie wam to sama jak ją odwiedzicie ;)
Dowiedzieliśmy się również, że przy jej uczelni (Akademii Teatralnej) przy ul.Miodowej znajduje się wiele innych ciekawych rzeczy. 
Tak upłynęła nam sobota.                      

Poranek w niedziele był „po weselny”, więc zapowiedziałem zrobienie śniadania ruszając na łowy. Na początek bieganie Dolinką Służewiecką, co bardzo polecam. Jest tam sporo ciekawych punktów widokowych, można spotkać wędkarzy. Mnóstwo ludzi jeździło na rowerach czy też uprawiało nordic walking. Marta mowiła, że są tam żywe zwierzęta, ale nie widzialem ich za bardzo bo biegłem sobie scieżką przy małej rzece i skupiony byłem na tym czy jest dalej droga ;)
                                 
Po śniadaniu ruszyliśmy dalej. Naszym celem był Narodowy Instytut Audiowizualny i super wystawa „Opowiadanie na nowo”, gdzie można było pokrzyczeć, obejrzeć film czy zagrać w grę. Nastepnym punktem były Łazienki Królewskie, gdzie spędzilismy trochę czasu chodzac po alejkach, oglądając karmione przez ludzi Karpie i Amury. Spotkaliśmy oczywiście Pawia Królowej i kilka wiewiórek. 

         

  Trzeba było jednak wracać do domu. Nasuneła mi się taka myśl, że bardzo fajnie było na nowo zobaczyć Warszawę. Tym razem wyjątkowo bez hot-doga z IKEA :). Wszystkim polecam i zachęcam do takiej wycieczki. Myślę, że było warto zobaczyć jeszcze raz miejsca zabytkowe, a nie poruszając się samochodem tylko dwa stwierdzenia „O tu kiedyś pracowałem”  albo „A ty tędy nie biegłeś?”

ArteK



czwartek, 25 czerwca 2015

Czerwcowy spływ kajakowy

20 dnia czerwca postanowiliśmy wybrać się na spływ rzeką Supraśl. Wyznaczyliśmy sobie trasę Supraśl- Wasilków, która miała w porywach do 17km. I wszystko byłoby fantastycznie gdyby nie pogoda. I to zła pogoda. Pogoda niepewna i nieprzewidywalna. Nieustannie padające deszcze i zachmurzone niebo wywołało burzliwe dyskusje nad sensem sobotniej wycieczki. Tym bardziej, że zakończona miała być ogniskiem i noclegiem pod namiotami! Deszczowy piątek poprzedzający docelowy dzień nie zapowiadał nic dobrego. Jednak najwytrwalszych 19 śmiałków stawiło czoło pogodzie. Najdzielniejsi przyjechali z samej Warszawy wyruszając wcześnie rano. Punkt 11:30 spotkaliśmy się nad zalewem w Supraślu i tego dnia wszystko się rozwiazało. Okazało się że pogoda dopisała. Co więcej, świeciło słońce! Mogliśmy zatem udać się nad rzekę i po zapoznaniu się z zasadami bezpieczeństwa udać się w nadrzeczną podróż. Po drodze czekały nas dwa postoje, jeden w Pólku, gdzie docelowo był nasz noclegi, zaś drugi na plaży w Nowodworcach. Ci najszybsi przebyli trasę w niecałe 4 godziny. Pozostali, którym mniej się spieszyło i zażywali rozkoszy ciszy, spokoju i kontepmlacji natury dotarli nieco później.

Na szczęście nigdzie się nie spieszyliśmy. Po dotarciu z powrotem do Supraśla udaliśmy się na specjały podlaskiej kuchni: babkę ziemniaczaną, kartacze i kiszkę ziemniaczaną do słynnego baru "Jarzębinka". Następnie udaliśmy się na miejsce ogniska i noclegu. Tam przy dźwiękach gitary, śpiewach, długich rozmowach i salwach śmiechu upłynęła nam długa noc. Następnego dnia wracając złapała nas ulewa. Ale na szczeście pogodę zamawialiśmy tylko na sobotę.

A tu nasza prawie pełna ekipa płynąca:



niedziela, 7 czerwca 2015

IV Ogólnopolski Rajd Akademicki


Co można zrobić w dniu ciszy przedwyborczej?
Wziąć udział w IV Ogólnopolskim
Rajdzie Akademickim!
To nic, że sesja coraz bliżej. Nas przyciągnęły pierwsze naprawdę ciepłe dni tego roku. Trasa, którą mieliśmy do pokonania prowadziła z Grabówki do Supraśla. i przewidziana była na ok. 15 km.
 


                                                                     
Do naszej pieszej wycieczki w trakcie dołaczył kolega Barszcz wraz ze swoim rowerem. Dzięki niemu mogliśmy odnaleźć się na krętych ścieżkach, które niekiedy chciały nas zmylić i zwieść z trasy.



 W trakcie marszu odwiedziliśmy leśniczówkę Zieloną naszej koleżanki Edyty. Mijaliśmy między innymi jezioro Komosa, spotkaliśmy leśniczego, który pouczył nas o prawach panujących w lesie, których należy przestrzegać.

Pogoda nam dopisała, więc po fantastycznym spacerze dotarliśmy do celu, jakim była wiata Dębownik w Podsupraślu. Tam zrobiliśmy ognisko.
 

 Największą atrakcją wieczoru było losowanie karnetów na Białostockie Juwenalia. Każdemu został przyporządkowowany numerek. Wylosowane było 10 z nich. Na szczęście obyło się bez przegranych ;)

                           
                           
                           
Pełni pozytywnych wrażeń po 24,48km wróciliśmy do domu. Po drodze nie obeszło się bez pięknego zachodu supraskiego słońca.
                                   
 

 Do zobaczenia za rok na kolejnym, jubileuszowym V Rajdzie Akademickim!

wtorek, 12 maja 2015

Wspomnienia z majówki

Nasz klub na majówkę wybrał się w 3 różne krańce Polski. Oto wspomienia jednego z nich:

MAJOOVKA BEERPONG CHALLENGE 2015 – pod tym hasłem odbyła się tegoroczna majówka w miejscowości Płaska, położonej kilkanaście kilometrów od Augustowa. Organizatorzy zadbali o bezpieczny transport każdego uczestnika na miejsce wydarzenia oraz o wszelkie szczegóły imprezy. 
Od samego początku wszystko wskazywało, że będzie to fantastyczny weekend – pogoda dopisywała, co odważniejsi nawet próbowali się opalać! Dom, w którym mieszkaliśmy, był położony w pięknej, spokojnej okolicy, z dala od miejskiego gwaru. Z jednej strony był otoczony lasem,  z drugiej mieliśmy cudny widok na jezioro.
Pierwszego dnia, po dotarciu na miejsce jeden z naszych kolegów zabrał się za rozpalanie grilla. Zdecydowanie centrum zainteresowania była kuchnia, w której to miał odbyć się turniej BeerPonga. 

Podział uczestników na grupy i wybór nazw poszczególnych grup wzbudziło wielkie zainteresowanie. „Rydwany ognia” , „kwieciste łąki”, „hot dogi” i „koale” to tylko niektóre z propozycji jakie padały. Ok. godz. 14.00 rozpoczęły się rozgrywki. 

 Walka była zacięta! Co słabsi uczestnicy nie wytrzymywali tempa, szczególnie gdy przegrywali i musieli wypić dość sporą porcję.. no cóż, beerpong to gra dla najwytrwalszych. Nie zawiedli jedynie ‘starzy’, doświadczeni gracze. Im nie straszna nawet przegrana; co więcej, w każdej kolejnej rundzie szło im lepiej. Miała miejsce jedna niemiła sytuacja, kiedy jeden z zawodników został posądzony o doping. Okazało się jednak, że była to plotka i szybko wyjaśniliśmy sytuację. Pierwszy dzień upłynął nam pod hasłem turniejowych zmagań.


 Następnego dnia ruszyliśmy na długi spacer. Część majówkowiczów zadowoliła się spędzeniem czasu nad pobliskim jeziorem, pozostali wyruszyli na poszukiwania oddalonego o kilka kilometrów jeziora Serwy. 
 

Wybraliśmy drogę przez las, jednak  szybko poczuliśmy się niepewnie, ponieważ nie mieliśmy mapy. Na szczęście z pomocą przyszli nam miejscowi, którzy dokładnie wytłumaczyli trasę. Po drodze mijaliśmy oczywiście tablice informacyjne i mapy terenu, jednak nikt z nas ich nie zauważył… to pewnie wina zmęczenia po turnieju z poprzedniego dnia.  Gdy dotarliśmy na miejsce piękny widok zrekompensował cały wysiłek. Po powrocie do domku oddaliśmy się wspólnemu grillowaniu i rozmowom oraz dalszym rozgrywkom BeerPonga. Nie zabrakło również wesołych śpiewów zainicjowanych przez miłośnika Kayah& Bregovicha! W niedzielę zwycięzcy turnieju otrzymali minipuchary i pamiątkowe koszulki. 
Nasz wspólny majowy weekend, jak wszystko co dobre, minął zdecydowanie zbyt szybko. Będziemy go wspominać z szerokimi uśmiechami. 







CDN.......

niedziela, 26 kwietnia 2015

Gazetka na Wydziale Prawa

Od kilku dni możecie odnaleźć informacje o naszej działalności w gazetce mieszczącej się na Wydziale Prawa przy ul. Mickiewicza 1. Musicie skierować się na II piętro, skręcić w prawy korytarz i tam właśnie odnajdziecie fotorelacje z naszych podróży, opis naszej działalności oraz informacje o tym jak zostać członkiem naszego klubu.
Gablotę przygotowała wiceprezes naszego klubu- Żaneta Jakubicz.


Zapraszamy!

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Beskid Śląski 1.04- 6.04.2015r.

Stwierdzając, że Wielkanoc niekoniecznie trzeba spędzać przy obficie zastawionym stole wyruszyliśmy w góry. Tym razem celem był Beskid Śląski. Szczyrk z samego rana przywitał nas kogucim pianiem, mrozem oraz mnóstwem śniegu, którego na Podlasiu nie było ani śladu. 
 Tuż po zakwaterowaniu spakowaliśmy to co najważniejsze i ruszyliśmy na najwyższy szczyt tych gór. Uradowani tym, że nie pada deszcz tylko śnieg ruszyliśmy w trasę. Nie przypuszczaliśmy, że te opady będą nam później tak bardzo doskwierać.
       

Szlak prowadził wzdłuż wyciągu narciarskiego. Śnieg nie dawał za wygraną i padał coraz intensywniej. Pokonując strome, zlodowaciałe zbocze dotarliśmy na Skrzyczne (1257 m n.p.m.).
 
 Następnego dnia przedostaliśmy się do Istebnej, gdzie ulokowaliśmy się w Studenckiej Chatce AKT na Pietraszonce. Kolejnym szczytem do zdobycia była Barania Góra. Pomimo słonecznej pogody droga pokryta była kilkunastocentymetrową warstwą śniegu, co zdecydowanie wydłużyło czas wędrówki. Jednak mimo utrudnień udało nam się dotrzeć na malowniczy szczyt.
Po powrocie o zachodzie słońca nie pozostało nam nic innego jak przygotować się do niedzielnego śniadania wielkanocnego.